piątek, 30 listopada 2012

Libester Awarde

Została nominowana przez: http://alicenine-gazette.blogspot.com/ 
Szczerze to mnie bardzo zaskoczyło i bardzo dziękuję.

ZASADY:

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

1. Co cię inspiruje do pisania?
Hmm...sama nie wiem chyba po prostu życie lub czasem jakieś filmy, książki itp.
2. Chciałabyś/chciałbyś coś zmienić w swoim życiu?

Czasem tak, ale jak się tak głębiej zastanowię to dochodzę do wniosku, że nie. Gdyż w tedy nie byłabym tym kim jestem i nie poznałabym tych ludzi, których znam.
3. Jak poznałaś/poznałeś jrock i jaka była reakcja na wygląd i muzykę?
Kiedyś usłyszałam w internecie i z początku w ogóle mi się to nie podobało. Ba wręcz mnie odpychało. Nie tyle co wygląd jak sama muzyka. Jednak po jakimś czasie gdy już całkiem o tej muzyce zapomniała natrafiłam na yaoi o jrock i chciałam sprawdzić kim są te osoby, i tak jakoś spodobała mi się ta muzyka i w ogóle.
4. Jest ktoś kogo byś chciałabyś/chciałbyś poznać osobiście? (nie musi to być azjata)
Oj dużo jest takich osób. Ograniczę się jednak tylko do jrock. Więc są to chłopcy z The GazettE a szczególnie Aoi i Uruha.
5. Wolisz anime czy mangi?
Ani jednego ani drugiego nie oglądam/czytam jedynie coś z yaoi, a w tedy to zdecydowanie anime.
6. Jaki zespół jrockowy zaczęłaś/zacząłeś słuchać jako pierwszy?
The GazettE
7. Jaka była twoja pierwsza reakcja na przeczytanie fanfica yaoi i jak na to trafiłaś/trafiłeś?
Jak trafiłam to szczerze nie pamiętam a reakcja była pozytywna i to bardzo.
8. Jakbyś mogła/mógł narodzić się na nowo to kim byś była/był, jakbyś wyglądała/wyglądał, jaki wybrałabyś/wybrałbyś sobie talent?
Tak jak wcześniej pisałam cieszę się, że jestem sobą i nie zmieniłabym tego. Jednak jakbym już musiała to byłabym na pewno kobietą - zgrabną brunetką z piwnymi oczami -  mieszkającą w Japonii, ale urodzoną w Nowym Yorku. Talentem moim byłby śpiew i granie na gitarze.
9. Jest coś co ci się w sobie nie podoba i podoba?
Nie podoba mi się wiele rzeczy jednak nie będę tutaj o nich pisać. A co mi się podoba? Hmm...może mój charakter i sposób bycia. Nie wiem.
10. Jakiego zespołu członowe najbardziej cie interesują? (nie koniecznie azjatyckiego)
The GazettE oczywiście:))
11. Obchodzisz swoje urodziny?   
Czasem


Pytania:
1. Jaki jest twój ulubiony kolor?
2. Masz jakieś zwierzątko? Jeśli tak to jakie i jak ma na imię?
3. Twój ulubiony wykonawca/zespół Jrock?
4. Gdzie chciałabyś/chciałbyś mieszkać i dlaczego?
5. Jaka jest twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
6. Gdybyś miał/a możliwość spełnienia swoich trzech życzeń to co to by było?
7. Masz rodzeństw? Jak tak to jakie ( brat, siostra, starsze, młodsze)?
8. Jakie jest twoje ulubione yaoi ( chodzi mi o film albo anime)?
9. Dlaczego zaczęłaś/zacząłeś pisać yaoi i co cię do tego inspiruje?
10. Jaka jest twoja ulubiona drama?
11. Na czyj koncert chciałabyś/chciałbyś pójść?

Nominuję:
http://yaoi-the-gazette.blogspot.com/
http://yaoiaishiteru.blog.onet.pl/
http://atsui-desu.blogspot.com/
http://way-to-be-free.blog.onet.pl/
http://no-yaoi-no-life.blog.onet.pl/
http://hells-not-hot.blog.onet.pl
http://yuzuru.blog.onet.pl
http://best-dreams-honey.blogspot.com
http://miyavi-yaoi.blog.onet.pl
http://koe-wo-kanjita-no-wa-uso-ja-nai-tashika-ni-kimi-no-tonari-de.blog.onet.pl/
http://yaoi-imagination.bloog.pl

czwartek, 1 listopada 2012

HALLOWEEN


LM.C

Środa, trzydziesty pierwszy listopada godzina piętnasta. Próba zespołu LM.C właśnie dobiegła końca i wszyscy członkowie wspomagający porozchodzili się do domów planując jak spędzą Halloween. Aiji pomału zbierał swoje rzeczy i już miał wychodzić, gdy nagle zaczepił go wokalista.
- Aiji masz jakieś plany na wieczór? - Zapytał niepewnie stając tuż za nim.
- Nie, a co? - Odparł odwracając się przodem do blondyna.
- No to teraz już masz! - Powiedział wielce uradowany machając mu przed nosem jakimiś biletami. Widząc pytające spojrzenie kolegi dodał: - idziesz ze mną na imprezę halloweenową do Universal Studios.
- Maya, ale ja nie mam ochoty na imprezy. Zwłaszcza halloweenowe - powiedział zrezygnowany.
- Ale dlaczego? Będzie fajnie zobaczysz! Będziemy się dobrze bawić i przebierzemy się za jakieś fajne osobliwości. Zobaczysz wybiorę super stroje - mówił uradowany a oczy aż mu się świecił z podekscytowania.
- Właśnie, dlatego nie chcę iść.  Pamiętasz ostatnie, Halloween? Nie dość, że poszliśmy do Disneylandu to jeszcze kazałeś przebrać mi się za wiedźmę a sam założyłeś strój jakiegoś królika - mówiąc to założył ręce na piersi. - Albo dwa lata temu jak wpakowałeś nas na jakąś imprezę dla dzieciaków i kazałeś założyć strój Hello Kitty? Albo…
- Tym razem będzie inaczej. - Przerwał mu Masahito.
- Mhm… akurat - mrukną nieprzekonany.
- No proszę cię Aiji zgódź się. Proszę, proszę, proszę! - Skomlał nad uchem starszemu niczym małe upierdliwe dziecko.
- Zgoda. - Skapitulował w końcu.
- Naprawdę? Dziękuję jesteś kochany! - Krzyknął uradowany i rzucił mu się na szyję o mało, co nie przewracając starszego.
- No już, już, bo mnie udusisz. Hehehe. - Zaśmiał się poklepując blondyna po plecach.
- Wybacz, ale strasznie się cieszę, że w końcu się zgodziłeś. To ja lecę wybrać stroje.- I nim Shinji zdążył cokolwiek powiedzieć, Mayi już nie było. Mizui tylko pokiwał głową w niedowierzaniu, po czym zamknąwszy drzwi od studia wyszedł i pojechał do ich domu ( Maya i Aiji, jako zespół mieszkali razem) gdzie coś zjadł, po czym zasiadł na kanapie, i począł oglądać coś w TV. Po kilku godzinach do domu wpadł uradowany Maya.
- Masz przebieraj się i idziemy - mówiąc to podał starszemu strój sam zaś znikając ze swoim w czeluściach swego królestwa czyt. swoim pokoju. Aiji niechętnie wziął owy strój do ręki i zaczął się mu przyglądać. Niestety niezbyt wiele, a właściwie to nic nie zobaczył przez osłaniający go czarny worek. Westchnął zrezygnowany i udał się do swojego pokoju będąc pewnym, że i tym razem Yamazaki wybrał mu jakiś obciachowy strój. Jakież było jego zdziwienie, gdy otworzył worek a jego oczom ukazał się strój… wampira. Stał chwilę przyglądając się temu w miarę normalnemu strojowi.
- Aiji jesteś gotowy? - Z rozmyśleń wyrwał go głos Mayi, który dobiegał spod jego drzwi.
- Co? Już zaraz - odparł po czym szybko założył strój i zrobił sobie odpowiedni makijaż. Gdy wyszedł z pokoju szczęka opadła mu niemal do ziemi. W salonie bowiem stał Maya ubrany w czarny obcisły kombinezon do którego był przyczepiony długi ogon. Na głowie miał czarną opaskę z rogami a w ręku trzymał coś na kształt wideł. Jednym słowem przebrany był za diabła. Cholernie seksownego diabła. Maya widząc to uśmiechnął się lubieżnie po czym zaczął się zbliżać do niego seksownym krokiem. Gdy był już wystarczająco blisko nachylił się nad nim i dość erotycznym głosem szepną mu do ucha:
- Zamknij tę buzię bo ci mucha wpadnie. - Po czym oddalił się i uśmiechnął niewinnie. Shinji potrząsnął głową po chwili przytomniejąc.
- Etto… Może już chodźmy co? - Zaproponował nieco zakłopotany. Masahito tylko zachichotał i chwytając Aijiego za rękę wyszedł z mieszkania, i zamknąwszy je udali się do Universal Studio. Przez całą drogę Maya trzymał Shinjego za rękę uśmiechając się przy tym.
Gdy dodarli na miejsce było już po dwudziestej drugiej. Impreza trwała już na całego i było mnóstwo ludzi w różnego rodzaju strojach. Tych popularnych jak pirat, mumia, wiedźma czy jakaś postać z anime jak i w tych wymyślonych przez siebie. Tuż przed wejściem Maya puścił rękę przyjaciela po czym pokazał bilety ochroniarzowi i weszli na imprezę. Tak jak przypuszczał młodszy zabawa była przednia i trwała do czwartej. Podczas niej Maya nie odstępował swojego przyjaciela na krok co chwila rzucając prowokacyjne spojrzenie lub uśmiech, albo niby przypadkiem ocierając się o niego jakąś częścią ciała. Oczywiście nie obyło się bez uwieszania się na szyi starszemu lub muśnięciu ustami jego policzka. Na co brunet reagował rumieńcem i lekkim zakłopotaniem. Po powrocie do domu oboje runęli zmęczeni na kanapę.
- Jestem padnięty - powiedział zmęczonym głosem Aiji opierając głowę i ręce o oparcie mebla, i przymykając oczy.
- Ja też, ale było fajnie nie? - Zapytał Yamazaki spoglądając na kolegę.  Mizui tylko mruknął coś niewyraźnie. Maya spoglądał tak chwilę na przyjaciela gdy nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł.  A co by było gdyby tak pocałował Aijiego? Nie, nie w policzek, ale w usta. Tak prawdziwie.  Ostatnio coraz częściej miał ochotę to zrobić. Fakt kochał Aijiego już nie od dziś jednak nigdy nie odważył mu się tego powiedzieć. Zapytacie dlaczego? Otóż odpowiedź jest prosta bał się jego reakcji. Nie chciał stracić kogoś kto jest mu naprawdę bliski. Naprawdę nie wyobrażał sobie życia bez Shinjiego. Już wolał być przy nim jako przyjaciel niż miałby go całkowicie stracić. Owszem czuł, że nie jest starszemu obojętny, ale nie był pewien tego na sto procent. W tym momencie jednak postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Najwyżej później jakoś mu to wytłumaczy. Tylko nie wiedział na razie jak. Jednak w tym momencie było to nieistotne chęć skosztowania tych cudownych warg była silniejsza. Tak więc Maya zaczął powoli nachylać się nad Mizuim. W końcu delikatnie przycisnął swoje wargi do warg starszego. W tym momencie Aiji gwałtownie otworzył oczy a blondyn jak oparzony odskoczył od niego.
- Maya co to było? - Zapytał. Nie było w tym pytaniu żadnych pretensji i o dziwo starszy nie był zaskoczony tym co zrobił młodszy.
- No…yyyy….ten tego… - zaczął się jąkać czerwony niczym burak Maya. Na co brunet roześmiał się w głos. Maya popatrzył na niego zdziwiony. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewał.
- Mayuś skarbie jak już chcesz mnie całować to zrób to porządnie - odparł uspokajając śmiech i patrząc zaskoczonemu chłopakowi w oczy - No chyba, że nie potrafisz to… - Nie dokończył gdyż Maya zarzucając mu ręce na szyję namiętnie go pocałował. Aiji obią go w pasie przybliżając do siebie i pogłębiając pocałunek. Nie wiedzieli ile się tak całowali, ale mogliby to robić wiecznie. Jednak, aby żyć trzeba oddychać a podczas pocałunku nie było to łatwe. Tak, więc oderwali się od siebie, gdy zabrakło im powietrza.
- Teraz to ja rozumiem - powiedział odsuwając się trochę od niego i opierając czoło o jego. Maya tylko uśmiechnął się, po czym pogłaskał go po policzku i cmoknął w usta.
- Kocham cię Aiji wiesz? - Powiedział patrząc mu w oczy i uśmiechając się lekko.
- Wiem skarbie. Ja ciebie też i to bardzo mocno - odpowiedział i również się uśmiechną. - A teraz chodźmy spać, co? - Dodał wstając i wyciągając dłoń do Masahito.

- Dobrze, ale najpierw weźmy prysznic i przebierzmy się.  A i śpimy razem - powiedział chwytając jego dłoń. Aiji zaśmiał się i najpierw Maya a potem on sam poszedł pod prysznic, po czym przebrali się w pidżamy, i położyli się do łóżka. Jak tylko Shinji się położył Masahito od razu się do niego przytulił kładąc mu głowę na klatce piersiowe. Starszy uśmiechnął się i pogłaskał go po głowie.
- Kocham cię Aiji - powiedział podnosząc głowę i patrząc mu w oczy.
- Ja ciebie też - odparł i pocałował go w usta, po czym gdy Maya powrócił do swojej wcześniejszej pozycji zasnęli.



######

Moi kochani z okazji tego, że wczoraj było Halloween, które jest moim ulubionym świętem i w moje łapki wpadł numer Popcornu z artykułem i plakatem The GazettE przez co mam dobry humor postanowiłam dodać takie króciutkie opowiadanie. Nie sprawdzałam go bo nie mam na to już siły więc sorki za błędy i za to, że jest jakie jest. Ale mam nadzieje, że chociaż trochę się wam spodobało.

niedziela, 23 września 2012

Dialogówka AoiXUruha

Z racji tego, że cierpię na chwilowy brak weny dodam wam kilka zdjęć i taką krótką dialegówkę. Nie przepadam zbytnio za tego typu ff i niezbyt potrafię je pisać, ale z braku laku postanowiłam to zrobić. No cóż życzę miłego czytania i oglądania fotke.

AoiXUruha

A: Uruha chciałbym z tobą porozmawiać?
U: No mów?
A: Ale nie tutaj. Choć może do mojego pokoju.
######
U: No to o czym chciałeś porozmawiać?
A: Właściwie do chciałem cię o coś zapytać?
U: No to pytaj?
A: Ale to trochę głupie i boję się, że mnie wyśmiejesz albo coś.
U: Nie wyśmieję. Obiecuję.
A: Ale masz odpowiedzieć szczerze ok?
U: Spoko.
A: Powiedz mi co byś zrobił gdyby jakiś mężczyzna wyznał ci miłość?
U: No cóż powiedziałbym mu, że miło mi, ale ja nie odwzajemniam tego uczucia i raczej nigdy nie odwzajemnię.
A: Dlaczego?
U: Ponieważ już się w kimś zakochałem.
A: W kim?
U: W pewnym mężczyźnie.
A: Znam go?
U: Tak.
A: Kto to jest?
U: A czy to ważne? Z resztą skąd ci przyszedł pomysł zadawać mi takie pytania?
A:...
U: Hej! Mówię do ciebie!
A:...
U: Skoro milczysz to już sobie pójdę.
A: Zaczekaj!
U: Hmm...
A: Odpowiedz mi w kim się zakochałeś do ci powiem skąd ten pomysł.
U:No cóż nie zdradzę ci imienia tylko go opiszę a ty z pewnością się domyślisz kto to taki.
A: To zamieniam się w słuch.
U: A więc to najwspanialszy facet na świecie. Ma oczy ciemne niczym bezgwiezdne niebo nocą. Cerę niczym porcelanowa laleczka. Czarne jedwabiste włosy. Seksowne wydatne usta, które aż się proszą o pocałunek. Sylwetkę, której pozazdrościć mu może niejedna modelka. A jego głosu mógłbym słuchać godzinami gdyż jest niczym balsam dla moich uszu. Również jego zapach działa na mnie kojąco i jednocześnie niczym najlepszy afrodyzjak. Nie raz gdy go widzę to mam ochotę się na niego rzucić zwłaszcza gdy występuje na scenie. No to wiesz już o kogo chodzi?
A: Domyślam się.
U: Ej co tak posmutniałeś?
A: Nie ważne. Wiesz zazdroszczę mu.
U: hahaha!
A: No z czego się śmiejesz?!
U: No bo po raz pierwszy spotykam osobę, która by zazdrości samej sobie.
A:...
U: No coś taki zdziwiony? Przecież mówiłem cały czas o tobie skarbie.
A: To znaczy, że...
U: Tak Aoi. Kocham cię ponad wszystko.
A:...
U: Czemu płaczesz?
A: To ze szczęścia. Wiesz jak długo czekałem aż mi to powiesz.
U: Domyślam się, ale wciąż nie wiem czy ty mnie też kochasz.
A: Pewnie, że kocham. Kocham cię bardzo, bardzo, bardzo mocno.
<Po czym oboje się pocałowali>

Dobra miała być krótka a wyszła trochę dłuższa. Nie bijcie za jakiekolwiek błędy i brak logiki gdyż pisałam ją na bieżąco. A teraz kilka fotek znalezionych w necie:








niedziela, 27 maja 2012

INFORMACJA 2

Moi drodzy przede wszystkim chciałam was poinformować, że - jak na razie - żyję i miewam się w miarę dobrze. Nie dodałam nowego opowiadania bo planuję coś dłuższego i jak na razie mam napisany jeden rozdział. No dobra może nie do końca bo jeszcze go muszę dopracować a mój wen poszedł się ekhm... w każdym bądź razie na nie mam jak dotąd pomysłu. Może w międzyczasie coś mi do głowy wpadnie i napiszę jakieś krótsze, ale na razie jak już wspomniałam nie mam pomysłu. Tak więc mam nadzieję, że mnie za to nie pogrzebiecie żywcem czy też nie ukarzecie w jakiś inny mniej lub bardziej wymyślny sposób:). A teraz się z wami żegnam i wiedzcie, że jak na razie żyję i w najbliższym czasie nie zamierzam umierać...chyba?<papa>

sobota, 7 kwietnia 2012

GŁUPIE ZACHOWANIE

NIGHTMARE
       - Sakito! - Wrzasnął wściekle Hitsugi po kolejnej zaczepce i docinku w stylu „ grasz lepiej niż wyglądasz potworku”. W sali prób gdzie aktualnie znajdował się Nightmare, momentalnie zrobiło się cicho i wszyscy skierowali wzrok w stronę młodszego gitarzysty.  
- No, co? - Zapytał z szerokim uśmiechem jak gdyby nigdy nic starszy.
- Jeszcze się pytasz?! Mam już dość twoich głupich docinków i zaczepek! - Nadal wrzeszczał. Fakt zdarzało mu się to niezmiernie rzadko, a już na pewno nie w takim stopniu, ale ileż można znosić ciągłe dokuczanie, naśmiewanie się i głupie komentarze do wszystkiego coby się nie zrobiło albo powiedziało? Co z tego, że wielokrotnie grzecznie prosiło się go, aby przestał jak i tak robił swoje tłumacząc się, że to tylko żarty. Szczerze to Ikari miał już po dziurki w nosie tych jego żartów a niektóre, mimo iż tego nie okazywał bardzo go raniły.
- No pytam się, bo nie wiem, o co ci chodzi. Przecież ja nic nie robię – mówił dalej udając głupiego.
- Takahiro czy ty naprawdę jesteś taki tępy czy tylko udajesz? Wiesz doskonale, o co mi chodzi – odparł ciężko westchnąwszy już spokojniej. - I nie zaprzeczaj – dodał szybko widząc, że Sakaguchi chce coś powiedzieć.
- No daj spokój neko boy przecież wiesz, że to tylko takie żarty. - Uśmiechnął się, po czym podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.
- Mam gdzieś takie żarty. Znajdź sobie kogoś innego do tego. - Po czym odepchnął jego rękę. Następnie odłożył gitarę na miejsce zabrał kurtkę i bez słowa wyszedł z sali trzaskając na „ do widzenia” drzwiami. Wzrok pozostałych członków zespołu przeniósł się teraz na Sakito.
- No, co się tak patrzycie? Ja na serio nie wiem, o co mu chodzi? - Wzruszył ramionami i usiadł na kanapie znajdującej się pośrodku sali. Bowiem Sakito nie widział nic złego w dokuczaniu i naśmiewaniu się z młodszego.
- Hitsugi ma rację naprawdę przesadzasz – powiedział Yomi biorąc butelkę z wodą i upijając z niej dużego łyka.
- Niby, z czym?
- Błagam cię, Sakito nie rób z siebie cymbała, bo to zaczyna być nudne – odparł ze znudzeniem Ni~ya – A jeżeli naprawdę nie wiesz to wysil trochę swoją mózgownicę i pomyśl. Zapewniam cię, że to nie boli. A teraz skoro i tak próba już skończona to ja spadam. Narka. - I nie czekając na odpowiedź wyszedł uprzednio odłączając i odkładając na miejsce swój bas. Takahiro natomiast siedział ze zdziwioną miną starając się pojąć, o co tak naprawdę wszystkim chodzi.
- Widzę, że ty jednak na serio nie widzisz w tym, co robisz Hitsugiemu nic złego? - Westchnął zadając raczej retoryczne pytanie Ruka, po czym wstał od swojej perkusji.
- A co ja mu niby takiego robię? Przecież to tylko takie wygłupy.
- Wygłupy mówisz? A nie pomyślałeś, że te twoje jak to nazywasz wygłupy mogą czasem go ranić? Jak ty byś się czuł gdyby na każdym kroku kpiono z ciebie? - Ponownie zapytał Yomi. Sakaguchi przez chwilę się zastanowił. Patrząc tak teraz na to, to faktycznie niektóre docinki i zachowania mogły ranić młodszego. Mimo że, na co dzień nie okazywał tego to Sakito i reszta wiedzieli, iż Ikari był dość wrażliwą osobą. Na myśl o tym starszemu gitarzyście zrobiło się trochę głupio. Przecież nie chciał sprawić swoim zachowaniem młodszemu przykrości. On chciał tylko...No właśnie, co chciał? Sam nie wiedział. Być może podświadomie tym, co robił chciał zwrócić na siebie uwagę czerwonowłosego. Bowiem już dawno zakochał się w nim i nie wiedząc jak mu to okazać zaczął sobie z niego żartować. Zawsze tak robił, gdy jakaś sytuacja go przerastała i nie umiał sobie z nią poradzić bądź wprawiała go w zakłopotanie. Yomi widząc, że do gitarzysty w końcu powoli docierało to, co robił dodał:
- Widzę, że w końcu dotarło. A teraz chodź Ruka – zwrócił się do perkusisty - zostawmy go niech sobie przemyśli swoje zachowanie i to jak teraz przeprosi, Hitsugiego – powiedziawszy to zabrał kurtkę z wieszaka i czekając aż Ruka zrobi to samo wyszedł a w ślad za nim udał się perkusista rzucając tylko jeszcze rozżalone spojrzenie gitarzyście.
Pięć minut później do sali otwarły się drzwi i wszedł do niej ponownie młodszy gitarzysta.
- Hitsugi... - Zaczął łagodnym tonem Sakito
- Daruj sobie kolejne głupie docinki. Przyszedłem tylko po komórkę. - Przerwał mu beznamiętnym głosem i sięgnął po owy przedmiot znajdujący się na małym stoliczku na wprost kanapy. Już miał wychodzić, gdy starszy gitarzysta wstał i złapał go delikatnie za nadgarstek.
- Zaczekaj chcę z tobą porozmawiać – odparł dość cicho i nader poważnie. Młodszy zdziwił się trochę słysząc taki ton głosu przyjaciela. Nie pamiętał już, kiedy Sakito był poważny w stosunku do niego. Popatrzył jeszcze chwilę na niego, po czym westchnął i rzekł:
- O czym?
- może usiądźmy, co? - Zaproponował. Po czym nie czekając na odpowiedź wykonał ową czynność ciągnąc lekko za sobą młodszego. Chcąc ni chcąc Mitsuo usiadł na kanapie obok niego.
- No to skoro już siedzimy może powiesz mi łaskawie, o czym tak bardzo chciałeś pogadać? - Zapytał dość oschle. Takahiro ciężko westchnął.
- Słuchaj, Hitsugi chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to, co robię i mówię może cię ranić. Ja naprawdę nie chciałem sprawiać ci przykrości – mówił ze spuszczoną głową skubiąc paznokcie. Młodszego aż wbiło w kanapę ze zdziwienia. Sakito go przepraszał? Ten Sakito, co ciągle mu dokuczał i drażnił się z nim? Normalnie własnym uszom nie wierzył. Gdyby jeszcze 10 minut temu ktoś mu powiedział, że Sakaguchi będzie go przepraszał za swoje czyny pewnie by uznał tę osobę za szaloną i zastanawiał się czy nie dzwonić po pogotowie a teraz siedział tu i na własne uszy słyszał jak go przeprasza. Co tu się u diabła dzieje? Czyżby to był kolejny żart starszego? Spojrzał na niego badawczo. Sakito jednak nie wyglądał na żartującego. Więc co jest? Z zamyśleń wyrwał go głos przyjaciela.
- Powiedz coś Hitsugi. - Przerwał ciszę i nieśmiało zerknął na niego.
- Co mam powiedzieć? To, że rychło w czas do ciebie to dotarło?
- Przepraszam wiem, że trochę późno na to, ale...
- Nie tłumacz się tylko powiedz mi, dlaczego się tak zachowywałeś i co lub kto cię skłonił do zmiany? - Przerwał mu.
- Nie wiem, co. Po prostu po tym jak Yomi powiedział mi, że moje zachowanie może cię ranić dotarło do mnie, że faktycznie tak może być. – Ponownie spuścił głowę – A zachowywałem się tak, bo... - Przerwał i podniósł na niego wzrok nie wiedząc czy mu powiedzieć prawdę.
- Bo? - Dopytywał się młodszy.
- Nie wiem czy chcesz usłyszeć prawdę?
- Znosiłem twoje zachowanie to i prawdę zniosę. - Uśmiechnął się lekko.
-Zachowywałem się tak, bo się w tobie zakochałem i w ten sposób chciałem zwrócić na siebie twoją uwagę – powiedział na jednym wdechu spuszczając szybko głowę i lekko się rumieniąc. Hitsugi przez chwilę siedział zszokowany nim dotarł do niego sens słów przyjaciela. Gdy już w miarę przyswoił to, co mu powiedział położył mu rękę na jego ręce, a drugą uniósł mu głowę tak, aby ten patrzył mu w oczy.
- Oj Sakito, Sakito. Nie mogłeś mi tego normalnie powiedzieć a nie bawić się w jakieś podchody rodem z przedszkola? - Zapytał kiwając z niedowierzaniem głową i uśmiechając się do niego promiennie, co trochę zaskoczyło Takahiro.
- Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć i czy mnie nie wyśmiejesz albo, co – odparł lekko zakłopotany rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Nigdy bym cię nie wyśmiał choćby dla tego, że też cię kocham głuptasie. - Po czym musnął jego wargi swoimi. Sakaguchi na ten gest otworzył szeroko oczy jednak po chwili przyciągnął młodszego bliżej do siebie i namiętnie acz delikatnie pocałował kładąc mu ręce na biodrach. Hitsugi uśmiechnął się i pogłębił pocałunek zarzucając swoje ręce na jego szyję. Po chwili niechętnie oderwali się od siebie.
- Następnym razem jak będziesz mi chciał coś powiedzieć to nie baw się w głupie gierki – szepnął Ikari.
- Obiecuję mój neko boyu. - I pocałował go krótko w usta, po czym mocno przytulił dodając: - Naprawdę bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też Sakito. Ja ciebie też.
A co się działo później? No cóż po ogłoszeniu zespołowi, że są parą, co przyjęło się z wielkim entuzjazmem chłopaków, Sakito już nie dokuczał Hitsugiemu a jak już to robił to tylko i wyłącznie w ramach żartów, które nie sprawiały mu przykrości.

 
###### 


Więc tak na początku chciałam powiedzieć wszystkim iż jeszcze żyję niestety :D. Po drugie przepraszam za to, że jest tak poucinane, ale inaczej się nie da wstawić a nie chciało mi się patrzeć na estetykę ze względu na porę o której to skończyłam co za tym idzie nie sprawdzała także błędów i za wszystkie bardzo przepraszam. Powiem wam jeszcze, że miałam małe problemy z imieniem i nazwiskiem Sakito gdyż znalazłam dwa a mianowicie Edokawa Sakito i Takahiro Sakaguch. Postanowiłam dać to drugie gdyż wydawało mi się bardziej prawdziwe. a teraz nie przedłużając zapraszam na kolejne opko. wiem, że niezbyt piękne, ale innego nie wymyślę na razie. następne nie wiem kiedy będzie bo muszę jeszcze kilka zaległości nadrobić na blogach a czasu mam mało. Tak więc do napisania
P.S: Jakby mi ktoś mógł powiedzieć kto jest liderem w Nightmare to byłabym wdzięczna bo ja za bardzo nie znam tego zespołu a tej informacji nie mogę bądź nie umiem - chociaz skłaniałabym się ku temu drugiemu <hihi> - znaleźć. Z góry wielki dzięki.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

ŚWIĄTECZNE UCZUCIE CZ. III/III

THE GAZETTE

- Hej wszystkim! Zobaczcie, kogo wam przyprowadziłem! - Krzyknął Uruha, gdy tylko przekroczyli próg domu.
- Aoi jak miło, że do nas wpadłeś! - Zawołał radośnie Ruki, który właśnie wychodził z łazienki, w której od ponad dwóch godzin szykował się na wieczerze wigilijną, która miała odbyć się w wytwórni.
- No nareszcie wyszedłeś z tej łazienki. Już myślałem, że cię tam coś wciągnęło – powiedział sarkastycznie, Reita. 
- No bardzo śmieszne hahaha! No normalnie boki zrywać – odparł sarkastycznie, po czym dodał: - A tak w ogóle to cię małpy wychowały czy co, co się nie przywitasz z kumplem. - I wskazał na Yuu.
- Sorry stary nie zauważyłem cię. Tak, więc siemka i wybacz, ale muszę się przyszykować, bo przez tego lalusia – tu wskazał na Rukiego – chyba nie zdążę. - I zniknął za drzwiami łazienki. Takanori tylko zrobił naburmuszoną minę i prychną niczym zezłoszczony kociak, po czym usiadł na kanapie.
- Ruki a gdzie się podział nasz leader-sam? - Zapytał Uruha.
- Bo ja wiem? Gdy wchodziłem do łazienki jeszcze tutaj był. - Wzruszył ramionami.
- Pewnie pojechał już do wytwórni. No nic na miejscu mu powiem, czemu Aoi nie przyszedł. Bo w takim stanie to na pewno nigdzie nie pójdziesz.- Pogroził mu wyczuwając, że czarnowłosy chce coś dodać. Na co Aoi tylko odetchnął ciężko.
- A tak w ogóle to, co ci się stało w nogę? - Zapytał Reita, który właśnie wyszedł z łazienki. Po czym zwrócił się do wokalisty mówiąc: - I widzisz nie trzeba przeszło dwóch godzin, aby dobrze wyglądać. - I usiadł na fotelu. Ruki nic się nie odezwał tylko znowu prychnął jak kot.
- W wielkim skrócie to zamyśliłem się i wpadłem pod samochód Uruhy. Ale spokojnie nic mi się nie stało to było tylko lekkie uderzenie – dodał szybko widząc wystraszony wzrok kolegów.
- To, dlaczego masz nogę w gipsie? - Tym razem pytanie zadał Ruki.
- No, bo niefortunnie upadłem. A tak w ogóle to powinniście się już zbierać jak nie chcecie, aby Kai pourywał wam głowy – dodał patrząc na zegarek, na którym była już jedenasta trzydzieści.
- O cholera faktycznie już trochę późno. To my już lecimy. Narka Aoi – powiedział Reita po drodze zabierając płaszcz i ciągnąc za sobą, Rukiego, który w pośpiechu aż nie wziął swojej kurtki.
- Ty też już powinieneś iść. Nie martw się poradzę sobie.
- Na pewno? - Zapytał z troską, na co Aoi się lekko zarumienił. Jednak widząc potakujące kiwnięcie głowy Yuu dodał: - Tylko zaniosę ci bagaże do pokoju i już wychodzę. - I ruszył z walizkami Shiroyamy do jego pokoju, gdzie je postawił.
- No to do zobaczenia – powiedział i jakoś tak odruchowo cmoknął go w policzek, po czym nie czekając nawet na odpowiedź wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i ruszył wraz z Reitą i Rukim do wytwórni.
Aoi natomiast przez chwilę stał oszołomiony tym, co się przed chwilą wydarzyło. Gdy się ocknął z tego małego szoku ruszył podpierając się na kulach do swojego pokoju w celu rozpakowania swoich bagaży.
Ten sam dzień godzina dwunasta dziesięć. Wytwórnia. Wściekły Kai chodził z miejsca na miejsce i co chwila spoglądał to na zegarek, to na drzwi wejściowe od sali balowej, w której miało miejsce owe spotkanie.
- Spokojnie Kai na pewno zaraz się zjawią, może utknęli w korku wiesz, jakie są o tej porze ulice Tokio. - Uspokajał go od jakiegoś czasu Miyavi, który zjawił się na przyjęciu sam gdyż, Melody musiał zostać i zająć się dziećmi a nie chciał ich ciągać w taki ziąb po jakiś przyjęciach.
- Mam nadzieję, bo jak zaraz się nie zjawią to ich zatłukę! - Warknął wściekle i jak na zawołanie w tym właśnie momencie do sali weszli Ruki, Uruha i Reita.
- Kai wybacz za spóźnienie, ale pomagałem Aoiemu w przeprowadzce do nas. - Uru ledwie przekroczył próg a już zaczął się tłumaczyć.
- A co ty jesteś jego służący, co mu musisz pomagać. A tak w ogóle to gdzie on jest?
- W naszym domu to znaczy teraz też jego – odparł Ruki i poszedł się przywitać z innymi w jego ślad poszedł również Reita.
- Jak to w domu?! Czemu do jasnej cholery się nie zjawił?! Ja rozumiem, że ostatnio nas unika, ale tutaj mógł się zjawić?! Szef nas rozszarpie i poda psom na pożarcie! - Krzyczał wściekle Kai, czym zwrócił uwagę połowy jak nie więcej gości znajdujących się na sali.
- To nie jego wina. Rano wpadł mi pod samochód i zwichnął nogę, więc nie mógł przyjść i jak szef wytwórni chce to mogę mu przynieść zaświadczenie, że był w szpitalu  - opowiedział mu Uruha. - I nie krzycz tak bo się ludzie gapią – dodał.
- Wybacz nie wiedziałem. Zaraz mówiłeś, że Aoi się do nas przeprowadził? Jak ci się udało go do tego namówić? - Powiedział już znacznie ciszej i spokojniej Kai.
- Spoko nie ma sprawy. I tak wprowadził się na razie dopóki mu się noga nie zagoi, ale niech nie myśli, że pozwolę mu znowu zamieszkać w hotelu. Już ja się postaram, aby zamieszkał z nami na stałe – mówiąc to uśmiechnął się zawadiacko.
- Nawet nie chcę wiedzieć jak to zrobisz. Ale zaraz, w jakim hotelu? - Zdziwił się leader.
- W „Akai Bara”. No nie patrz tak na mnie też dopiero, co się dowiedziałem – dodał widząc przeszywające spojrzenie Tanabe. - A teraz wybacz pójdę się przywitać zresztą. - I wymijając leadera poszedł uczynić to, co powiedział.
W tym samym czasie w domu Aoi wypakował właśnie swoje rzeczy i słuchając jakiejś muzyki, na iPodzie poszedł do kuchni po coś do picia. Wyjął z lodówki pół litrową buteleczkę wody niegazowanej, wrócił do pokoju i usiadł na łóżku, po czym odkręcił butelkę, i wypił duszkiem połowę jej zawartości, po czym odłożył resztę wody na szafkę nocną znajdującą się obok po lewej stronie łóżka i ułożywszy się wygodnie zaczął myśleć nad tym całusem Uruhy.
~ Cholera Yuu opanuj się przecież to był tylko zwykły przyjacielski całus. Ale przecież wcześniej Takashima nigdy nie dawał na do widzenia mi całusa ani nikomu innemu. Więc co się zmieniło? Może to przez ten wypadek? A może on też coś do mnie czuje? Nie to niemożliwe to z pewnością przez ten wypadek. A jeśli jednak? Porozmawiam z nim o tym jak wróci z powrotem. Tak wtedy mu wszystko powiem i będę wiedział, na czym stoję. Najwyżej mnie wyśmieje i wylecę z zespołu. Cóż wóz albo przewóz wiecznie nie mogę żyć w takiej niewiedzy.~ Rozmyślając tak nie wiedział nawet, kiedy odpłyną do krainy Morfeusza.
Godzina siedemnasta. Reszta TG właśnie wróciła do domu.
- Kurde dłużej to już się nie dało? – Narzekał Reita.
- Nie narzekaj zawsze mogło być gorzej – odparł Kai.
- Taa ciekawe jak?
- Na przykład mógłbyś jak Aoi zwichnąć nogę i całe święta i Sylwka przeleżeć w łóżku – odpowiedział mu Ruki.
- A właśnie a propo Aoia to pójdę zobaczyć, co z nim – dodał Uruha. I gdy ściągnął buty i płaszcz poszedł do pokoju czarnowłosego. Zapukał i gdy nie usłyszał odpowiedzi uchylił lekko drzwi.
- Aoi jesteś tu? - Zawołał i wszedł głębiej. Zaświecił światło i zaczął szukać wzrokiem po pomieszczeniu gitarzysty. Gdy zerknął na łóżko zobaczył, że na nim śpi odkryty, Yuu w samych bokserkach. Na ten widok Koyou oblał się rumieńcem, podszedł bliżej jego łóżka i przykucnął.
~ Kurde, ale on ślicznie i słodko wygląda. Najchętniej rzuciłbym się teraz na niego i kochał do upadłego. Kurwa Takashima, o czym ty do cholery myślisz? Przecież to twój przyjaciel! Chociaż od jakiegoś miesiąca zachowuje się dziwnie i cię unika to i tak wciąż jest twoim przyjacielem, ale do cholery nic na to nie poradzę, że go tak bardzo kocham. Cholera Aoi gdybyś wiedział, o czym ja teraz myślę to pewnie byś mnie spoliczkował. Jeszcze ten całus w policzek, który ci dałem. Kurde, co mnie napadło, że tak się zachowałem. Teraz z pewnością domyśliłeś się, że czuję coś do ciebie i nie zechcesz mnie znać. Cholera jasna czy ja zawsze muszę robić coś zanim pomyślę?~ Myślał intensywnie i nawet nie zauważył, kiedy Shiroyama się obudził.
- Hej Uruha kiedy wróciliście? Nad czym tak myślisz? - Zapytał go podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Co? A tak dopiero, co wróciliśmy i postanowiłem wpaść zobaczyć, co u ciebie – odparł wyrwany z zamyśleń Uruha, po czym wstał z kucka i usiadł na łóżku obok Aoia.
- Acha. A nad czym tak myślałeś? - Dopytywał dalej starszy.
- A nad niczym takim ważnym – odpowiedział i spuścił głowę na dół.
- I tak ci nie wierzę, ale mniejsza z tym. Dobrze, że przyszedłeś, bo chciałbym ci coś ważnego powiedzieć – powiedział trochę skrępowany Aoi.
- No to zamieniam się w słuch.
- Chodzi o to moje zachowanie. Więc zachowuję się tak ze względu na ciebie. Nie martw się nie zrobiłeś nic złego – odpowiedział szybko widząc zaniepokojoną twarz przyjaciela – tu chodzi o to, że ja od jakiegoś czasu bardzo cię kocham nie jak przyjaciela czy brata, ale jak mężczyznę. - I opuścił jeszcze bardziej głowę na dół. Uruha po tym wyznaniu aż zamurowało. Z jednej strony się cieszył, bo i on od dłuższego czasu kochał Aoia i ogromnie się ucieszył, gdy usłyszał, że on od wzajemnia to uczucie, ale z drugiej strony wyznanie starszego go trochę zaskoczyło. W efekcie, czego aż zaniemówił.
- Wiem, że teraz pewnie czujesz do mnie odrazę i mnie nienawidzisz, i jeśli przeszkadza ci to, co czuję to odejdę z zespołu, i już mnie nigdy więcej nie zobaczysz – dodał po chwili, i mimo tego, że próbował ze wszystkich sił powstrzymać łzy to, i tak mu się to nie udało.
- Ejjj... nie płacz, nie musisz odchodzić z zespołu i nie nienawidzę cię. I też cię kocham ponad wszystko.
- Naprawdę? - Uśmiechnął się i otarł łzy rękom, po czym podniósł wzrok na Uruhę.
- Naprawdę głuptasie. - Odwzajemnił uśmiech, złapał go za policzki i namiętnie pocałował
W ten sam dzień przy wieczerzy wigilijnej oznajmili wszystkim członkom zespołu, że są razem, co spotkało się z początku z wielkim zdziwieniem a potem, z wielką radością i gratulacjami. Wszyscy życzyli im szczęścia i aby już zawsze się kochali tak jak teraz a nawet jeszcze mocniej.


                                   ######

A więc na reszcie skończyłam to opowiadanie. Wiem, że wyszło nie najlepiej i wyrazy są poucinane, 
ale inaczej się nie dało wkleić :/
Następne nie wiem kiedy napiszę bo nie mam zbytnio czasu. Tak więc do następnego.
P.S. Dziękuję za szczere komentarze.